Wojna informacyjna jest niemniej ważna niż wojna metodami wojskowymi. Wygląda na to, że wobec rosnącej liczby zachodniego sprzętu wojskowego przekazywanego Ukrainie, Kreml może zintensyfikować swoją wojnę informacyjną.
Zbliżamy się szybkimi krokami do pierwszej rocznicy rosyjskiej agresji na Ukrainę i widzimy, jak zmienia się profil tej wojny. Po długim ociąganiu się Niemcy i Francja zaczynają obiecywać dostawy ciężkiego sprzętu wojskowego na Ukrainę, co wywołuje z miejsca histerię środowisk, które chcą powrotu do resetu z Rosją. Widać to jak na dłoni w Niemczech. Kiedy już udało się wydusić od niemieckiego rządu obietnicę dostawy na Ukrainę 40 wozów bojowych piechoty Marder, z miejsca na niemieckim Twitterze uaktywnił się hasztag #Weltkrieg (wojna światowa) i komentarze, że Zełenski i banderowcy pchają biednych Niemców w III wojnę światową. Uaktywniono także o wiele subtelniejszą operację – operację dyskredytacji Zełenskiego opartą na danych, które na razie, przynajmniej dla nas, śmiertelników, są trudne do weryfikacji.
Wiadomość o tym, że Niemcy mogą przekazać w ciągu najbliższych miesięcy do 40 sztuk starszych modeli wozów bojowych piechoty Marder pojawiła się w niemieckim mediach 5 stycznia. Już następnego dnia, 6 stycznia, na łamach dziennika „Die Welt”, należącego do koncernu Axela Springera, pojawił się tekst zatytułowany „Tajne interesy prezydenta Zełenskiego” (Präsident Selenskyjs geheime Geschäfte) z następującym rozwinięciem:
„Rewelacje o kontach offshore, film, którego nie wolno pokazać – a potem «Wagnergate». Dwaj dziennikarze ujawniają, w jakiej wojnie była Ukraina już latem przed inwazją Putina. Szczególnie jeden skandal obnaża prezydenta”.
Tekst powiela tezy o związkach finansowych pomiędzy Zełenskim i ukraińskim złodziejem, oligarchą Ihorem Kołomojskim. Zełenski jako aktor pracował dla stacji telewizyjnej 1+1 należącej do oligarchy Ihora Kołomojskiego i powszechnie uważa się, że Kołomojski jest politycznym ojcem chrzestnym Zełenskiego. Być może także finansowym. Uwaga opinii publicznej została zwrócona na struktury offshore spółki Studio „Kwartał 95” (Студія «Квартал 95») przedsiębiorstwa rozrywkowego założonego w 2003 r. pod kierunkiem Zełenskiego, zajmującego się tworzeniem programów telewizyjnych, seriali, filmów rozrywkowych i animacji w języku rosyjskim i ukraińskim, a także organizacją występów na żywo.
Informacje wymagają potwierdzenia, ale warto przypomnieć, że ukraińscy oligarchowie budowali sobie megajachty dokładnie w tych samych niemieckich stoczniach co rosyjscy i dokładnie tak samo drogie. Majątek Ukrainy został rozkradziony w latach 90. podobnie jak majątek Rosji. Właścicielami aktywów państwowych stali się ludzie stanowiący mieszankę weteranów Komsomołu, służb specjalnych i mafii. Wielu z nich miało żydowskie korzenie. Opanowana przez mafię oligarchów Ukraina przez lata pozostawała tak samo zamknięta dla zagranicznych inwestorów jak Rosja. Korupcja i złodziejstwo odbijały oczywiście swoje piętno na ukraińskiej polityce. Skandale zaczęły się już w połowie lat 90. Oskarżony o korupcję były wicepremier Ukrainy w latach 1996-97 Pavlo Lazarenko stracił w lutym 1999 r. immunitet poselski, ale wcześniej zdołał czmychnąć do USA, gdzie został po czasie aresztowany, a następnie postawiony przed sądem z zarzutami prania pieniędzy. W 2006 r. sąd w San Francisco skazał go na karę dziewięciu lat pozbawienia wolności za defraudację. Epizod Lazarenki był tylko preludium. Ukraina była regularnie teatrem zaciekłych wewnętrznych walk frakcji i klanów, które oskarżają się wzajemnie o złodziejstwo i korupcję. Prezydent Janukowicz kazał aresztować i osądzić byłą premier, kleptokratkę Julię Tymoszenko, która wywodzi się z tej samej stajni talentów z miasta Dnipro co Lazarenko. Majdan roku 2014 r. spowodował zmianę o 180 stopni – Tymoszenko została zwolniona z więzienia, za to Janukowicz musiał uciekać z Ukrainy do Rosji. Po Majdanie prezydentem Ukrainy został czekoladowy oligarcha Petro Poroszenko. Zgodnie z ukraińską tradycją, kiedy Poroszenko utracił władzę na rzecz Zełenskiego, zaczął być ciągany po sądach przez nową władzę, za kupowanie węgla od separatystów z Donbasu.
Złodziej, oligarcha Ihor Kołomojski miał na pieńku z prezydentem Poroszenką, który upokorzył go publicznie, wzywając do siebie do pałacu i dymisjonując go w świetle kamer z fotela gubernatora okręgu dniepropetrowskiego. Miało to miejsce 24 marca 2015 r. Znając Ukrainę i Kołomojskiego, można spodziewać się, że to on był pomysłodawcą lansu swojego podwładnego na prezydenta, wysadzając w ten sposób z fotela władzy swojego wroga Poroszenkę. Zełenski pokazał, że nie jest marionetką Kołomojskiego, jednakże zmusiły go do tego wpływy zewnętrzne. W lipcu zaszłego roku, pod wpływem Amerykanów, którzy od pewnego czasu oskarżają Kołomojskiego o defraudację i pranie pieniędzy, Zełenski dekretem pozbawił Kołomojskiego ukraińskiego obywatelstwa (ale spokojnie, Kołomojski ma jeszcze obywatelstwo Izraela i Cypru).
Kolomojski to złodziej-oligarcha, który splądrował PrivatBank, wysysając miliardy dolarów na konta skoligaconych spółek. Bank musiał być ratowany finansowo przez Narodowy Bank Ukrainy, czyli przez pieniądze ukraińskich podatników. Równolegle Amerykanie zorientowali się, że Kołomokski układa się z Rosjanami i oskarżyli go (słusznie) o pranie pieniędzy w USA. Część pieniędzy, które Kołomojski wysysał z PrivatBanku było bowiem inwestowane przez ludzi z grupy chasydów Chabad Lubawicz w nieruchomości na Florydzie i w Pensylwanii. Z byłego sojusznika Kołomojski stał się osobą ściganą przez FBI i Departament Sprawiedliwości USA.
Pozbawiony ukraińskiego obywatelstwa Kołomojski może być do USA deportowany, chyba że schroni się wcześniej w Rosji, tak jak Janukowicz.
Intrygują także osoby, które napisały tekst zatytułowany „Tajne interesy prezydenta Zełenskiego” – Holender Steven Derix, który w latach 2014-20 był korespondentem holenderskiego dziennika NRC w Moskwie, i Rosjanka Marina Shelkunova, absolwentka Moskiewskiego Państwowego Uniwersytetu Sztuk Poligraficznych im. Iwana Fiodorowa, ze specjalizacją dziennikarstwo. Shelkunova uzyskała dyplom w 2015 r. i rozpoczęła pracę najpierw dla amerykańskiej CNN w Moskwie, a potem dla holenderskich mediów. Para Derix i Shelkunova tak musiała się poznać. W 2020 r. Derix powrócił do Holandii, przywożąc z sobą swoją partnerkę. Para napisała w zeszłym roku książkę o Zełenskim, co jest dobrym sposobem na zalegendowanie się w środowisku dziennikarskim. Nie posądzam, broń Boże, pani Shelkunovej o współpracę z rosyjskim wywiadem, ale zawsze, kiedy widzę szybkie kariery młodych ładnych Rosjanek na Zachodzie, zapalają mi się w głowie symboliczne małe czerwone światełka. W końcu mieliśmy już słynne epizody Anny Chapman czy Marii Butiny. Więc tylko głośno zastanawiam się, patrząc na okoliczności ukazania się tekstu uderzającego w Zełenskiego w niemieckim dzienniku Axela Springera, co jest zdarzeniem medialnym niezwykle korzystnym dla Kremla.
Wojna informacyjna jest niemniej ważna niż wojna metodami wojskowymi. Wygląda na to, że wobec rosnącej liczby zachodniego sprzętu wojskowego przekazywanego Ukrainie Kreml może zintensyfikować swoją wojnę informacyjną.
Niedawno austriacki dziennik „Exxpress” ujawnił, że były szef Narodowego Banku Ukrainy, Kyryło Szewczenko, poszukiwany od października przez ukraińską prokuraturę za zdefraudowanie 5,42 mln dolarów, ukrywa się w Wiedniu i próbuje sobie załatwić azyl polityczny. „Exxpress” rozważa też, czy zarzuty defraudacji są prawdziwe, pisząc: „oskarżenie może być również konstruktem rządu w Kijowie, gdyż kilka źródeł donosi o rozdźwięku pomiędzy Szewczenką z obecną ukraińską elitą polityczną”. Tak czy owak, przekaz jest fatalny.