Niemcy od dłuższego czasu z całym właściwym im tupetem kreują się na głównego obrońcę Ukrainy. Tuż po wymuszonej zgodzie na przekazanie Leopardów Scholz bezczelnie oznajmił, iż teraz (pośród państw europejskich) to Niemcy i Wielka Brytania dostarczają większość broni dla Ukrainy.
I. Czołgi dla Ukrainy
Przed tygodniem przestrzeliłem w „Pod-Grzybkach”, pisząc w ironicznym tonie, iż nowy szef niemieckiego MON Boris Pistorius nakazał powtórną inwentaryzację będących na stanie Bundeswehry czołgów, by mieć pewność, czego Niemcy NIE przekażą Ukrainie. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że taki był wtedy „stan gry”. Zarówno Scholz, jak i Pistorius mówili twarde „nein” wysłaniu na Ukrainę Leopardów – i to zarówno tych pozostających na uzbrojeniu Niemiec, jak i tych posiadanych przez inne kraje, w tym Polskę. Powyższe dodatkowo uprawdopodabniała okoliczność, iż Pistorius jest człowiekiem z politycznej „stajni” Gerharda Schrödera (aż po pewne intymne zaszłości – był kochankiem byłej czwartej żony ekskanclerza) oraz członkiem Grupy Przyjaźni Niemiecko-Rosyjskiej. Ponadto sygnały z innych europejskich stolic również nie były zachęcające. Ze strony hiszpańskiego rządu popłynął komunikat, że ich Leopardy są ponoć w tak tragicznym stanie, że nie nadają się do walki. Aż chciałoby się zapytać – wszystkie 327 sztuk? Ktoś tu w takim razie powinien nieźle beknąć za sabotaż… Stanowisko Hiszpanii nie dziwi o tyle, iż jest ona rządzona przez socjalistyczno-komunistyczną koalicję, i to taką wręcz stalinowskiego chowu, odwołującą się do tradycji „republikańskiego”, czerwonego rządu z czasów wojny domowej. Podobny sygnał wysłała Grecja, mająca największy na kontynencie park Leopardów (353 sztuki) – ta z kolei zasłaniała się tradycyjnie napiętą sytuacją z Turcją.
