W najnowszym wydaniu:

01
Warszawska Gazeta

Ku partii apostatów

Podobnie jak w latach 50. celem ataku jest Kościół, ale tak naprawdę nie o instytucję tu chodzi. Chodzi o ewangeliczne zasady, które stoją w jawnej sprzeczności z ideologiami lansowanymi przez współczesne areopagi. Niechęć do prawd ewangelicznych znajduje posłuch wśród wielu „letnich” katolików – a więc formalnie katolików, niebiorących jednak udziału w życiu i pracy własnej parafii.

„Walka klasowa zaostrza się w miarę postępów eurokomunizmu” tak należałoby uwspółcześnić maksymę nie tylko klasyka, ale i najwybitniejszego (biorąc pod uwagę ilość ofiar) praktyka tegoż komunizmu Józefa Stalina. Jak wiadomo, „Gazeta Wyborcza”, jej kadry, personel, wyznawcy, pałają szczególną nienawiścią do wybranych postaci PRL, a do innych nie pałają, wykazując w stosunku
do tych drugich postawę bądź letnią, bądź wybierając milczenie. Szczególną niechęcią wszystkich szczebli formalnego, ideowego bądź uczuciowego związku z GW cieszą się ci komunistyczni kacykowie, którzy rządzili w Polsce po 1956 r., a za najważniejszy z czarnych miesięcy uważa się marzec i okres po marcu roku 1968. Wtedy właśnie, w oporze przeciw nowej linii partii, zorganizowało się środowisko rewizjonistów, a więc tych, którzy akceptując założenia komunizmu, nie zgadzali się w ich imię z tą właśnie nową linią – jakiż to bowiem komunizm bez kolektywizacji, likwidacji niedobitych nacjonalistów (faszystów), powszechnej indoktrynacji młodzieży i pacyfikacji Kościoła?

Jawne to odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne. Z tego właśnie oburzenia brały się wszelkie akty popierania buntów robotniczych po marcu 1968. Rewizjoniści byli „intelektualistami” drugiej połowy lat 40. i 50. Oznacza to, że nie byli inteligentami w rozumieniu, jakie nadawano temu słowu chociażby w międzywojniu. Nawet biorąc pod uwagę słabości tej grupy społecznej w okresie międzywojnia (skrajna niekiedy lewicowość, rodzący się antyklerykalizm, antyintelektualny spirytyzm, okultyzm, poparcie rozwiązłości obyczajowej), pomiędzy piórem a wykorzystaniem w celach dydaktycznych Mosina-Naganta na korytarzach polskich uczelni wyższych ziała przepaść. Kondycja intelektualna rewizjonistów nie pozwalała na orle loty myśli, ale wrodzone cwaniactwo podpowiadało, że rewizjonizm nie ma szans na powodzenia bez poparcia „mas pracowniczych”, dlatego wykorzystywali „masy” i ich rzeczywiste tragedie do swoich celów.