Nie mógł się zawahać, liczyła się każda sekunda, strażnicy już wiedzieli o ucieczce, za moment mogli wbiec na dziedziniec, a wtedy byłby zgubiony. Korzystając z wystającej klamki zamkniętej furtki, odbił się jak najmocniej w górę, aby złapać się górnej krawędzi muru. W napięciu nawet nie zdał sobie sprawy, że złapał się przeciągniętego tam drutu kolczastego, dosłownie wbijając dłonie w zaostrzone końcówki. To nie miało w tym momencie absolutnie żadnego znaczenia.
Jednym z najważniejszych zadań rządu emigracyjnego
gen. Władysława Sikorskiego było utrzymanie więzi z narodem w kraju i koordynacja pracy konspiracyjnej, która rozkwitała od pierwszych dni okupacji. Teoretycznie w grę wchodziła łączność radiowa, bowiem technicznie nie było problemem przekazywanie sygnałów radiowych na tak dużą odległość, ale wiązało się to z poważnymi ograniczeniami. Część z nich, związana z kwestią dostępności sprzętu, wyszkolonej kadry, bezpieczeństwa meldunków, można było z czasem rozwiązać, inne wynikały z samej natury łączności radiowej. Nie można było w ten sposób przekazać bardziej rozbudowanych raportów, nie mówiąc już o mikrofilmach, urządzeniach, broni, pieniądzach, kosztownościach. Bardzo szybko pojawiła się również potrzeba przerzutu także ludzi, którzy musieli pilnie albo dostać się do okupowanego kraju, albo z niego wydostać. Tak narodziła się idea ustanowienia kurierów i emisariuszy rządu emigracyjnego, których zasadniczym zadaniem było właśnie przewiezienie przez szereg granic instrukcji, meldunków, raportów, rozkazów, pieniędzy i ludzi.
