W najnowszym wydaniu:

01
Warszawska Gazeta

Traktat pandemiczny wiecznie żywy

Hasło powszechnego i całkowitego bezpieczeństwa stało się modne i jest lansowane z uporem maniaka, a właściwie psychola, który pod pozorem uchylenia ludziom nieba wpędza ich do zagrody, aby wygodnie i „bezpiecznie” właśnie strzyc barany „dla ich własnego dobra”. Tak jest w przypadku kowida, tak też jest w przypadku klimatu i innych pomysłów światowej gangsterki.

Pod koniec wrześnie miał miejsce Światowy Szczyt Innowacji dla Zdrowia (WISH) w Doha w Katarze. Wzięli w nim udział ministrowie zdrowia i inne osobistości ze 136 krajów. Celem spotkania było omówienie stopnia przygotowania systemów opieki zdrowotnej do ewentualnej kolejnej pandemii. W oddzielnej dyskusji na konferencji w Doha rzecznik WHO powiedział, że proponowany od pewnego czasu traktat pandemiczny może wymagać nowego organu do egzekwowania tych jego postanowień, które zostaną uzgodnione przez kraje przystępujące i że będzie musiał dysponować narzędziami prawnymi w formie sankcji dla krajów, które nie wdrożyły w pełni traktatu po jego uzgodnieniu. Rzecznik WHO dodał, że jest to jedyny sposób, aby zapewnić przyjęcie standardowego podejścia do radzenia sobie z kolejną pandemią typu kowid. Zabrzmiało groźnie? Od początku pojawienia się koncepcji globalnego traktatu pandemicznego wiało grozą.