W najnowszym wydaniu:

01
Warszawska Gazeta

ELYTA SZUKA DROGI DO KORYTA

Ten bełkot wydobyty gdzieś z głębokich katakumb Unii Wolności jest nam dobrze znany. Jedyną propozycją dla Polaków jest słabo zawoalowana sugestia, żeby wybrać tych, których wskażą sygnatariusze tego apelu. To głos rozpaczy i tylko od nas zależy, czy za rok będą wyć z radości, czy z wściekłości.

Ostatnio, rozmyślając o polskiej scenie politycznej i zbliżających się z każdym dniem wyborach do sejmu, poczułem, że czegoś mi tu brakuje. Niby po stronie współczesnej targowicy wszystko gra. Wyją, szczekają, warczą, szczują na Polskę i plują na PiS oraz jego elektorat, a co najważniejsze otrzymują coraz mocniejsze wsparcie z Brukseli i Berlina, nie mówiąc już o kibicujących im polskojęzycznych (głównie niemieckich) mediach uprawiających antypolską i antypaństwową propagandę. Niby wygląda na to, że wroga polskiej suwerenności wataha jest w pełnym składzie, a wszystkie głosy w tym zdradzieckim chórze odpowiednio rozpisane na soprany, alty, tenory, barytony i basy. Niemiecki impresario organizujący i finansujący ten koncert niby zadbał o każdy szczegół, a mi ciągle czegoś brakuje, a w zasadzie brakowało do pewnego momentu, bo dzisiaj już wiem, którego ważnego puzzla nie było w tej układance.

W końcu odmeldowali się wszyscy ci, którzy od lat ze szczytów moralnych wyżyn, intelektualnej potęgi i godnej ćwierćinteligentów wiedzy absolutnej cyklicznie wystosowują apele i piszą listy otwarte, które mają wstrząsnąć tym „głupim narodem”, który nie rozumie demokracji i głosuje, jak mu się żywnie podoba, nie biorąc pod uwagę wskazówek tych mędrców.