Sąd Miejski [!] w Petersburgu zajął się… „polskim ludobójstwem” podczas II wojny światowej i polską „kolaboracją z nazistami”! Do tej pory groteskowe „sądy” nad Polską kojarzyły nam się z niemiecką Unią i z hiszpańską „sędzią”, która kazała nam, na mocy swojego mrocznego „wyroku”, zlikwidować źródło 7 proc. polskiej energii elektrycznej (Turów), której i tak mamy za mało!
– Okazuje się więc, że intuicja, podpowiadająca nam analogię między systemem sowieckiej „władzy ludu” a systemem niemieckiej, unijnej „praworządności” (często o niej piszą publicyści „Warszawskiej Gazety”), potwierdza się raz jeszcze.
Sąd petersburski uznał, że wojenna blokada „Leningradu” (bolszewicka, hołdownicza nazwa rosyjskiego miasta nad Ładogą) przez wojska niemieckie w latach 1941-43, była w rzeczywistości aktem ludobójstwa. Od biedy można by to uznać, choć blokady miast czy ważnych strategicznie obszarów to znana od wieków praktyka wojenna. Równie dobrze o zbrodnię ludobójstwa w „Leningradzie” można by oskarżyć Stalina, bo gdyby poddał miasto, tysiące nie umarłyby z głodu.
Tyle że ruski „sąd” na tym nie poprzestaje. Sądzi nie tylko Niemców, ale też niemieckich „wspólników” tego „ludobójstwa”. Chodzi o jednostki sformowane w europejskich krajach współpracujących z Niemcami, uderzające w tym czasie na Rosję, także na kierunku „leningradzkim”.
