W najnowszym wydaniu:

01
Warszawska Gazeta

Nazywajmy rzeczy po imieniu

Można podać wiele przykładów bezceremonialnego obecnie gwałcenia języka. Na przykład „preparat genetyczny na bazie technologii mRNA” niesłusznie nazywa się „szczepionką”, a „walka o praworządność w Polsce” jest w istocie rzeczy „walką z praworządnością”, walką o zachowanie status quo, czyli postkomunistycznego bezprawia.

Sytuacja geopolityczna sprawiła, że nieustannie zastanawiamy się nad stosunkiem sił do możliwości. W konflikcie Rosji i Ukrainy chodzi o siły militarne. W naszym kraju natomiast warto się zastanowić, czy stać nas na taki zakres pomocy humanitarnej, jaki ofiarowujemy Ukrainie. W tych dyskusjach stosowany jest, a nawet nadużywany zwrot „mierz siły na zamiary”, który pochodzi z „Pieśni filaretów” Adama Mickiewicza, napisanej w 1820 r. dla tajnego stowarzyszenia patriotycznego młodzieży wileńskiej.

O dziwo zwrot ten używany jest obecnie w zupełnie przeciwnym znaczeniu, niż użył go Mickiewicz i w sprzeczności z elementarną logiką. Przez polityków i dziennikarzy używany jest w sensie, że zamiary należy dostosowywać do możliwości, że nie należy ryzykować, porywając się z motyką na słońce. Tymczasem, jeżeli chciałoby się nawoływać do ostrożności, należałoby przecież powiedzieć: „mierz zamiary na siły”.

Znaczenie słów Mickiewicza jest zatem dokładnie przeciwne do obecnie używanego. Zwrot „mierz siły na zamiary” oznacza u Mickiewicza, że to możliwości trzeba dostosowywać do zamiarów, i że najpierw trzeba stawiać sobie ambitne i dalekosiężne cele, a dopiero potem szukać sposobów ich zrealizowania. Warto to sprawdzić w oryginale, przy czym zauważmy, że w wersji pierwotnej siła była użyta w liczbie pojedynczej, było: „mierz siłę na zamiary”.