Był już polityk – i to w kraju, który jest bliski sercu Donalda jak żaden inny. On też zaczynał od przemówień, w których wymachiwał pięściami nie gorzej niż Tusk, a jego zwolennicy początkowo też „tylko pisali”, potem „tylko” rzucali kamieniami. Co było jeszcze później – wiedzą wszyscy.
Wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski, został zaatakowany – wulgarnie wyzwany, uderzony i przewrócony. Napastnik wyrwał mu z ręki telefon i rzucił na podłogę, ewidentnie z zamiarem rozbicia urządzenia. Marszałek nie ma wątpliwości co do przyczyn ataku.
„Człowiek nie zaatakował mnie, bo mu się nie podobała moja fryzura, tylko zaatakował mnie, bo jestem z PiS. My się czujemy po prostu zaszczuci. To już nie jest nienawiść. Jeżeli słyszę od Donalda Tuska, który mówi, że przyjdą silni ludzie i wyprowadzą prezesa NBP, to wyzwala się w ten sposób najgorsze zachowania, najgorsze reakcje. To jest groźne” – mówił.
„Bojówki Tuska posuwają się do najgorszych czynów” – napisał na Twitterze.
Marszałek ma oczywiście rację, ale nie powinien być zdziwiony. Ani to pierwszy atak na polityka PiS, ani budowa tych bojówek jest czymś nowym. Pod różnymi nazwami trwa ona od kiedy PiS w 2015 r. wygrało wybory. I nie chodzi tylko o Komitet Obrony Demokracji, Obywateli RP czy homosiowe komando.
