W najnowszym wydaniu:

01
Warszawska Gazeta

Kroniki tygodniowe: ziarna i plewy

Z całym szacunkiem dla urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej – jedyne, co uczciwie mógłby powiedzieć Andrzej Duda swoim wyborcom, to słowa przypisywane aktorowi prowadzącemu przed laty telewizyjną dobranockę „Miś z okienka”: „A teraz, kochani wyborcy, pocałujcie mnie w… dudę”.

Opozycja próbowała nadać Andrzejowi Dudzie przydomek „Długopis”. Tymczasem, jeżeli obecny prezydent przejdzie do historii, to tylko jako Andrzej „Weto” Duda. Żaden prezydent w dziejach Rzeczypospolitej nie zawetował tylu ustaw arcyważnych dla własnego elektoratu.

WSZYSTKIE GRZECHY PREZYDENTA

To może zabrzmieć szokująco: od prezydenta Andrzeja Dudy znacznie lepsi byli Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski. Tutaj wyjaśnienie: oni znacznie lepsi byli dla własnego elektoratu, albowiem nigdy nie wystąpili przeciw oczekiwaniom tych, którym zawdzięczali swój wybór. Tymczasem Andrzej Duda czyni to notorycznie. Duda zawetował pierwszą próbę reformy sądownictwa, czym pokazał, że obóz rządzący nie jest w tym względzie ani spójny, ani zdeterminowany, więc może się cofnąć. Tamta decyzja, tamta sytuacja odbija się czkawką aż do dziś.

Niemal rok temu prezydent zawetował ustawę medialną, a kilka dni temu nowelizację Prawa oświatowego. Szczególnie bolesna i bulwersująca była decyzja podjęta w marcu 2018 r., kiedy prezydent odmówił podpisania tzw. ustawy degradacyjnej. Chodziło o gest symboliczny – pozbawienie stopni wojskowych członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, odpowiedzialnych za wprowadzenie stanu wojennego, oraz innych funkcjonariuszy, którzy szczególnie gorliwie służyli komunistycznemu reżimowi. Całość działalności Dudy trafnie podsumował jeden z użytkowników Twittera, używający nicku (pseudonimu) Prokurent. Napisał on: „Andrzej Duda obronił: mafię sędziowską, stopnie generalskie dla Kiszczaka i Jaruzelskiego, LGBT w szkołach. Prawdziwy prawicowy prezydent”.