Projekt nie mówi o faktycznym zakażeniu, a o narażeniu na zakażenie chorobą. W praktyce oznaczać to może albo zmuszenie obywatela do zaszczepienia i posiadania przy sobie stosowanego certyfikatu, albo do poddawania go co kilka dni testom.
Jeśli komuś się wydawało, że Emmanuel Macron, wprowadzając nazistowską segregację obywateli i odbierając części z nich prawa człowieka, posunął się za daleko, powinien czym prędzej zapoznać się z planami władzy w Polsce. Gdyby sprawa nie była tak poważna, plany władzy w Polsce w porównaniu z francuskimi można by skwitować memowym „potrzymaj mi piwo…”.
Sprawa jest jednak śmiertelnie poważna. We Francji ograniczanie praw człowieka sprowadza się „tylko” do zakazu wstępu do restauracji, w Polsce będzie to wieloletnie więzienie, a kary będą większe niż dziś dostają gwałciciele i pedofile. O co chodzi?
