„Okazuje się, że ja stoję w miejscu, a inni idą naprzód. Włodzio Wnuk szaleje jako obrońca pokoju. Inni jeszcze gorzej. Związek Literatów stracił ciekawe zajęcie – szukanie willi dla Miłosza. Bo Miłosz to cygańskie dziecię …” – jakże dowcipnie, ale i złośliwie, no i przede wszystkim zadziwiająco proroczo, pisał w liście do Jerzego Turowicza w marcu 1951 roku zaledwie 27-letni świadek historii, poeta Zbigniew Herbert.
Piszę „zaledwie” 27-letni, podkreślam jakże młody wiek poety, gdyż dyplomata reżimowy Czesław Miłosz liczył sobie lat czterdzieści, a więc już inne pokolenie, a poeta Antoni Słonimski w 1951 roku był 56-letnim starcem, oczywiście według miar przedwojennych.
Przypis do stwierdzenia „zadziwiająco proroczo”, bo przecież każde słówko jest oddającym istotę rzeczy, ale czasem winno być uzasadnione.
W 1991 roku w „Czasie Krakowskim” ukazał się wiersz Zbigniewa Herberta o „cygańskim dziecięciu” zatytułowany „Chodasiewicz”, znany doskonale, ale we fragmentach z filmu Jerzego Zalewskiego „Obywatel Poeta”.
Telewizja publiczna mająca prawa do filmu, przynajmniej raz w roku powinna film puścić, aby niektórym kręgi w szkielecie moralnym się ustawiły, aby na Czerskiej podniósł ciśnienie, ażeby kilka kultowych cytatów przypomnieć.
Wiersz „Chodasiewicz”, czyli portret Miłosza, dzisiaj jakże aktualny, można polecić mającym kłopoty ze wspólnotą, żeby spojrzeli w lustro, tekst o życiu bez obowiązków, o życiu gdy ojczyzna nie ciąży. Stał się gwoździem do trumny przyjaźni poetów – przyznała żona Katarzyna:
Emigracja jako forma egzystencji rzecz ciekawa
bez przyjaciół i bez krewnych pod namiotem
żyć bez sankcji obowiązków każdy przyzna
że na barkach ciąży nam ojczyzna
mroczne dzieje atawizmy rozpacz
znacznie lepiej w lustrach żyć bez trwogi
Mereżkowski gada przez sen Zinaida pokazuje ładne nogi

