„Zieja” to dobry kawałek kina biograficznego, mógłby wręcz służyć za wzór, jak należy realizować filmy tego gatunku. A równocześnie czuję pewien niedosyt: bo nic tu nie wykracza poza rzetelnie zrealizowaną biografię. Ani jednej sceny naprawdę przejmującej, takiej, która uświadamia, że kino potrafi poruszać do głębi, przenikać wszystkie włókna duszy. Jan Zieja (1897-1991) był wielkim, choć „szeregowym”...